8 września 2011 /tłum. ze strony J.Ś. Gyalwang Drukpy www.drukpa.org
Współczesna technologia pozwala mi zamieszczać krótkie wiadomości na mojej stronie, dzieki czemu moge łączyć się z wami – moimi ukochanymi przyjaciółmi i uczniami. Nie zawróci to jednak czasu i nie przywróci mi mojego ukochanego guru.
Jestem teraz w oddalonym miejscu w Ladakhu, udzielam nauk, dzieląc się moją małą wiedzą. Dzięki pogodzie moje blackberry czasami działa. Tym razem znalazłem na nim szokującą wiadomość. Kilka dni temu śniłem o utracie mojego nakrycia głowy, nie mogłem go znaleźć i czułem sie trochę przygnębiony. Moi uczniowie i mnisi byli tym zmartwieni, jednak żaden lekarz nie potrafił mi pomóc. Otrzymałem przez asystenta wiadomość mojej matki o odejściu mojego ukochanego nauczyciela. Stało sie wtedy jasne skąd wzięły się sny i znaki, przez swoją ingnorancję nie wiedziałem niczego.
To bardzo smutna nowina, lecz zgodnie z naukami o nietrwałości jest to jednak właściwe samsarze. Pewnego dnia każdy z nas będzie musiał odejść. Jedynym co podąży za nami będzie nasze duchowe zrozumienie, nasza karma i nasza zasługa. Wszystko inne będzię musiało pozostać za nami. Nasi ukochani, i ci których nieanwidzimy, to co posiadamy, pozytywne i negatywne związki, nawet nasi rodzice i dzieci. Każdy z nas sam przybywa na ten świat i sam go opuszcza. Życie, które jest tak krótkie powinno byc poświęcone pozytywnym celom, pomaganiu innym i utrzymywaniu pozytywnych wrażeń z chwil które z nimi spedzamy.
Mój ukochany guru jest wielkim przykładem miłości, dobroci i współczucia. Niestety nie spędziłem z nim zbyt wiele czasu. W fizyczny sposób znalazł się bardzo blisko mnie, co było moim wielkim szczęściem. Zawsze gdy popadałem w wątpliwości i pomieszanie odnajdywałem jego inspiracje i moralne wsparcie. Niestety z powodu mojej intenstwnej działalności dobroczynnej w Ladakhu mam trudności ze złożeniem mu osobistego hołdu i okazaniu w tym pomocy. Wiem jednak, że nie jestem do tego potrzebny, poniewaz inni Rinpocze i wielcy mistrzowie oraz cały świat robią wszystko co w ich mocy. Czuje niemniej jednak, iz było by to dla mnie bardzo dobre czy wręcz wspaniałe, gdybym mógł nagromadzic zasługę, służąc mu w tych chwilach. Aż do ostatnich dni nie porzucił medytacji, dlatego też wiadomość o jego odejściu pojawiła się dopiero po tym. Mam wiele szczęścia, że mogłem spędzić ponad 20 lat jako jego uczeń, i z niecierpliwością czekam by znów móc go spotkać.