Współczucie jest królem

Lhodrak Sekhar Guthok dziewięciopiętrowa wieża zbudowana przez Milarepę dla syna Marpy13 grudnia 2012 /tłum. ze strony J.Ś. Gyalwang Drukpy www.drukpa.org

Niektórzy pytają mnie, jak radzić sobie ze strachem, szczególnie ze strachem przed złymi duchami, strachem przed upiorami. Pytanie to brzmi bardzo osobliwie, strach jest jednak czymś, czemu musimy ciągle stawiać czoło. Nadzieja jest życiowym partnerem strachu. Nadzieja i strach idą zawsze w parze. Można nawet powiedzieć, że nadzieja to łagodny duch, a strach to groźny duch.

Większość z nas czuje, że złe duchy są czyś innym od nadziei i strachu. W pewnym sensie są manifestacją naszego umysłu. W innym znowu sensie, są dla nas czymś realnym. Duchy, które są dla nas groźne, jak te które widzimy na filmach, wydają się być całkiem realne.

W oparciu o to, ktoś zadał mi pytanie, czy w naszej duchowej tradycji istnieje coś takiego jak egzorcyzmy. Nie wiedziałem nawet jak to przeliterować i co to znaczy. Powiedziano mi, że egzorcyzmy, to działanie służące pozbyciu się złowrogich duchów z ludzkich ciał. Jest wiele filmów i opowieści grozy o tym, jak duchy te biorą w posiadanie ludzkie ciała.

Tak, mamy duchy opętujące ludzkie ciała. W naszych klasztorach widzimy mnóstwo tego typu rzeczy. Nie są to koniecznie złe duchy, niektóre to przyjaciele lub ludzie których znamy. Myślę, że muszą mieć jakieś niedokończone sprawy lub bardzo silne przywiązanie do tego co pozostawiły. Zatrzymują się więc, by zwrócić na siebie trochę uwagi.

Wierzę, że jedynie poprzez współczucie, można skutecznie dokonać, tak zwanego, egzorcyzmu. Podzielę się z wami historią o mojej własnej prababci, która była babcią mojej matki. Moja matka, w dzieciństwie, uczyła się większości duchowych praktyk od swojej babci Kesang Wangmo. Moja prababcia żyła w Lhodrak, miejscu gdzie Milarepa zbudował 9 piętrową wieżę dla syna Marpy. Praktykowała Dzogczen i opuściła ten świat poprzez tęczowe ciało. Pewnie myślicie, że była Joginką, wysokim lamą lub kimś w tym rodzaju. No cóż, była tylko zwykłą gospodynią domową, ciężko pracującą, by jej rodzina była szczęśliwa. Zawsze recytowała mantrę Amitabhy, miliardy razy. Była też z natury bardzo dobra.

Był tam Khenpo, który zmarł i zaczął nawiedzać ciało jednej z mniszek, przyjaciółki mojej matki. Był bardzo silny i potężny. Za każdym razem, kiedy wstępował w ciało mniszki, zmieniała wygląd, jej głowa stawała się większa i zaczynała mówić jego głosem. Był bardzo władczy, każdy się go bał. Kiedykolwiek się pojawiał, każdy musiał biegać dookoła, przygotowując dla niego posiłki i wysokie siedzenie. Biorąc w posiadanie ciało mniszki, udzielał także nauk. Moja matka otrzymała od niego trochę nauk, kiedy jeszcze żył i była ona faktycznie jedyną osobą, której nie traktował z wrogością. Wszyscy inni się go bali.

Wysocy Rinpocze i wysocy mistrzowie przybywali zewsząd, by odprawiać egzorcyzmy na mniszce opętanej przez Khenpo. Nikt nie mógł się go pozbyć. W rzeczywistości tak się rozsierdził, że nawet napluł w twarz Rinpocze. Nikt nie potrafił niczego zrobić. Pewien Rinpocze powiedział mojej matce, że powinna poprosić swoją babcię, by porozmawiała z duchem Khenpo. Oczywiście moja praprabacia otrzymała od niego wcześniej kilka poważnych nauk. Przyszła więc i ucięła sobie z nim miłą pogawędkę, tłumacząc mu, że wielcy Khenpo tacy jak on, noszący szaty, nie powinni straszyć ludzi i szkodzić im. Powinien zostawić mniszkę w spokoju. Niespodziewanie zniknął. Moja praprababcia nie wykonywała żadnych pudż, ani dramtycznych rytuałów, potraktowała go z całkowitym współczuciem i dobrocią, a na dodatek nie bała się go. Jak zapewne wszyscy zdajecie sobie sprawę, duchy wiedzą wszystko. Khenpo wiedział, że moja praprababcia mówiła z całkowitym współczuciem, bez jakiejkolwiek egoistycznej motywacji. Odszedł więc.

W pewnym sensie, możemy powiedzieć, że jeśli rozwiniemy prawdziwe współczucie, nic nie może nas zranić. Prawdziwe współczucie, prawdziwa dobroć, prawdziwa Bodhicitta, są jedynym rozwiązaniem mogącym usunąć horrory, których doświadczamy w tym świecie. Prawdziwe współczucie uczyni was nieustraszonymi, ponieważ nie będziecie mieli koncepcji ja. Kiedy nie będziecie mieli koncepcji ego i samolubnych motywacji, prawdziwe współczucie stanie się waszą ochroną, a także waszą tarczą.

To prawdziwa historia, chcę się nią z wami podzielić, ponieważ każdy z nas ma zdolność rozwinięcia prawdziwego współczucia. Lepiej wierzmy w to, zamiast wierzyć, że rozwinięcie czegokolwiek dobrego jest niemożliwe. Tak jak powiedziałem wczoraj, zawsze mamy silną wiarę we wszystkie negatywne zjawiska, a nie mamy zaufania do dobrych rzeczy. By zmienić nasze życie w pozytywnym sensie, zacznijmy najpierw od wiary w to, że szczęście, radość, pokój, te wszystkie wspaniałe rzeczy mogą się nam przytrafić. Jeśli chcemy, możemy też stać się nieustraszeni. Pewnego dnia, dzięki temu zrozumieniu czy wierze, także my będziemy mogli osiągnąć tęczowe ciało, tak jak moja praprababcia.

Na końcu, z całą moją miłością i błogosławieństwem, chciałbym życzyć moim ukochanym przyjaciołom i uczniom w Ladakhu szczęśliwego nowego roku.