25 marca 2012 /tłum. ze strony J.Ś. Gyalwang Drukpy www.drukpa.org
Wydaje się, że obecnie uważność to gorący temat. W czasie mojego ostatniego pobytu w Wielkiej Brytanii temat ten wciąż powracał. Słynny uniwersytet oksfordzki ma wydział poświęcony wyłącznie „Uważności”. Prowadzone są badania kliniczne dla poparcia faktu, że ta starożytna wiedza jest rozwiązaniem dla naszego chaotycznego życia. Jest to, swoją drogą, godna uczczenia wielka wiadomość, ale z drugiej strony, daje nam, a przynajmniej mnie, wiele do myślenia na temat tego, jak tracimy coś w imię modernizacji i sukcesu materialnego.
Poruszyło mnie spotkanie z drem Markiem Williamsem, który prowadzi Mindfulness Centre w Oxfordzie. Teorie techniczne i prowadzone testy kliniczne, które dowodzą efektywności uważności, są oszałamiające. Cieszę się z nawiązania tego kontaktu. Naprawdę, Oxford, to moje ulubione miejsce. Pamiętam pierwszą wizytę, ponad 20 lat temu, i to właśnie wtedy postanowiłem nie zatrudniać tłumacza języka angielskiego w czasie wykładów. Pobyt w Oxfordzie dał mi odwagę mówienia i nauczania po angielsku, chociaż moja znajomość tego języka ciągle nie jest doskonała.
Mark powiedział coś, na co natychmiast zwróciłem uwagę. Rzekł, że większość ludzi ma mapę, ale nie wyruszają w podróż. To wielka prawda! Posiadamy wszelkiego rodzaju informacje, sądzę, że jesteśmy wręcz przeładowani informacjami, ale nie posuwamy się do eksperymentalnego rozumienia informacji. Cóż za strata! Mówimy o zaprzyjaźnianiu się z naturą, z naszym otoczeniem, ale nie czynimy żadnego wysiłku połączenia się z naturą. Czasem jestem ciekawy – gdyby „natura” miała swoją stronę na Facebooku, ilu uzbierałaby fanów i ilu z nich w rzeczywistości wyszłoby i komunikowałoby się z nią.
Kochać naturę, to znaczy wyjść i rozumieć ją, doceniać ją i uczyć się jej. Nie czynimy tego naszym sercem, wszystko jest tylko powierzchowne, na pokaz. Spotkałem tylu ludzi, którzy mówią o „byciu przyjaznym naturze”, o „byciu eco przyjaznym” i propagują to, ale nie wyszli nawet na zewnątrz, żeby ją zrozumieć. Jak zdobędziesz przyjaciół nie łącząc i nie spotykając się z nimi? Nie ma na to innego sposobu.
Należę do osób, które nie bardzo lubią takich, którzy zbyt dużo mówią, chełpią się i przechwalają co mogą zrobić – trzeba to po prostu robić! Zbyt wiele słów, to po prostu jak samo myślenie, że ma się mapę – tylko posiadanie mapy, bez wyruszenia w podróż, bez działania, nie przyniesie żadnego doświadczenia. Zrozumienie przychodzi naprawdę dopiero z wiedzy eksperymentalnej.
Jeśli jestem z czegoś dumny, to z widoku przyjaciół i uczniów, którzy współpracują harmonijnie i szczerze wspierają się nawzajem poprzez dobrą komunikację i brak egoizmu, prawdziwy brak egoizmu i własny udział. Było mi przykro, że Carrie i Diana biegają wciąż, organizując i koordynując wszystko. Domyślam się, że nie było to łatwe, ale przy wzajemnym zrozumieniu i bez tego całego absurdalnego personalnego plotkowania - puzzle ładnie się dopasowuje i układa w cudowny program. Komunikowanie się jest bardzo ważne, jak zawsze mówię. Jeśli brak wam talentów w komunikowaniu się, to nie czujecie się pewni i w przypadku publicznych spotkań na rzecz wszystkich istot chcielibyście dzielić się informacjami. Jeśli nie chcecie się dzielić czy komunikować z innymi, to sprawdźcie swoją motywację – dlaczego tak jest? Może macie dobre powody, kto wie? Najczęściej nie, najczęściej macie wymówki z powodu lęku, który związany jest z ego i z powodu wielu innych dziwnych przyczyn. Komunikacja to praktyka harmonijnych relacji w naszej grupie duchowych praktykujących. Wszystko będzie dobrze działać, jeśli mamy cel i nie emocjonalną komunikację. Kiedy nie możecie się z czymś zgodzić, wyłóżcie to na stół i rozwiążcie sprawę bez personalnych wycieczek. Dlatego byłem poruszony i zachęcony, widząc jak wszyscy moi przyjaciele i studenci działali wspólnie na rzecz mojej wizyty. A więc przyjmijcie gratulacje! Ale oczywiście, zawsze będziemy mogli to udoskonalić, szczególnie teraz, gdy rozumiemy się wzajemnie ze szczerą miłością i wsparciem.
Uważność nie może być praktykowana bez dyscypliny. Dyscyplina jest jak mapa, którą musimy mieć i która utrzymuje nas na szlaku, abyśmy nie zbłądzili. Większość ludzi nie potrafi się skoncentrować, ich umysł jest nieustannie rozproszony. Gdy umysł jest pełen rozproszenia nie ma szansy na praktykowanie współczucia. Choć możemy rozumieć, czym jest współczucie, to jednak potrzebujemy siły współczucia, aby wyrazić miłość. Jaką rolę odgrywa dyscyplina jeśli chodzi o rozwijanie uważności? Bez dyscypliny nasze ciało, mowa i umysł dziczeją, nie możemy się skoncentrować ani zwrócić na cokolwiek uwagi. Znaczy to, że w rezultacie nie będzie uważności. Najlepszym sposobem na rozwijanie uważności jest medytacja.
Przyjazny środowisku sposób życia musi być oparty na współczuciu. Jeśli nie rozumiemy tego i pojmujemy jako dwie oddzielne sprawy, możemy wyrządzić wiele szkód naszemu środowisku; będziemy je niszczyć, tak samo jak życie wszystkich żyjących istot. Wielu ludzi uważa, że jeśli mamy współczucie, znaczy to, iż jesteśmy słabi, co jest zupełna nieprawdą. Współczucie to siła, a miłość to działanie. O wiele łatwiej jest nie mieć współczucia i być egoistycznym, o wiele łatwiej jest być niezdyscyplinowanym i pozwolić naszym emocjom na dzikie hasanie. Dyscyplina, współczucie, medytacja, uważność – te wszystkie różne rzeczy tak naprawdę rozwijają siłę, a szczególnie moc naszego umysłu.
Sport, to również coś, co wymaga dyscypliny, z nią będziemy mogli zdziałać wiele nawet w sporcie. Chciałbym podziękować lordowi Mawsonowi za zaproszenie mnie wraz z towarzyszącymi mi osobami do odwiedzenia Olympic Park. Mam nadzieję, że poprzez praktykowanie kung-fu moje mniszki, praktykujące rozwijanie dyscypliny i uważności, będą mogły robić szybsze postępy.
Spotkałem tym razem wiele osób, które czytały „Codzienne oświecenie” i większość z nich uważa, że najważniejsze, czego nauczyli się z tej lektury, to „zwolnij”. Muszę pomóc im wyjść z błędu. Gdy mówię „zwolnienie”, nie oznacza to braku czy zaprzestania działania, bo w takim razie oznaczałoby to, że jesteśmy martwi. W istocie lubię szybkie działania. Chciałbym, aby rozwijały się, kwitły i nabierały tempa wszystkie działania dla dobra innych i dla ich szczęścia. Powolność, o której mówię, dotyczy wewnętrznego zrozumienia. Przyspieszając, wciąż musicie kontemplować i być świadomym. Ludzie nie dają sobie czasu na docenianie i dlatego zawsze myślą o negatywnościach, jak: jestem zbyt gruba, nie jestem dość piękna, czy dość bogaty, wykształcony; dlaczego jestem taki brzydki. Całe negatywne myślenie prowokuje wasze emocje, stajecie się tak owładnięci zazdrością, chciwością czy złością, że możecie stracić głowę i zrobić coś, czego będziecie potem żałować. A co najgorsze, doprowadzi to do depresji. Myślę, że gdy zajmujemy się zbytnio sobą, przywiązujemy zbyt wiele wagi do własnych spraw, po cichu i subtelnie wkracza depresja. „Ja” staje się tak wielkie, że nie możemy zaakceptować niczego, co nie jest zgodne z naszymi życzeniami. Kim jesteśmy, by żądać, aby inni podążali zgodnie z naszymi życzeniami? Znam ludzi, którzy kłamią i ranią innych byle tylko zostały spełnione ich życzenia, ale na dalszą metę tracą oni wszystko, przyjaciół, ukochanych, a w końcu siebie. Jeśli jesteśmy świadomi, rozumiemy, że to, co szkodzi innym, ostatecznie będzie szkodzić nam, powinniśmy być na tyle inteligentni czy mądrzy, aby nie robić niczego, co w ostatecznym rachunku nam zaszkodzi, chyba, że taki jest nasz wybór. Jeśli wybieramy dogadzanie naszym zachciankom i emocjom, to w rzeczywistości jesteśmy bardzo słabi i zasługujemy na późniejsze cierpienie.
Inną rzeczą, która naprawdę mnie ucieszyła, było zobaczenie, że film o Pad Yatrze podobał się wszystkim, którzy przyszli na pokaz. Było zbyt wiele rezerwacji i zabrakło miejsc. Prawie wszyscy zostali, aby się ze mną spotkać i pogratulować nam; prawie wszyscy też chcieli się przyłączyć do następnej Pad Yatry.
No cóż, życie jest już wystarczająco trudne, po co to pogarszać? Bądźcie przyjacielscy dla każdego, bądźcie mili. Pozbądźcie się negatywności, chwyćcie w objęcia pozytywne, jeśli wierzycie w karmę. To słuszna droga na życie. Powtarzam ciągle, umieramy z pragnienia bycia szczęśliwymi i zawsze szukając szczęścia kończymy w złym miejscu. Niech pozytywna zmiana nastąpi teraz, natychmiast. Myślę, że najtrudniejsze jest przyznanie się do pomyłki. Ale jeśli poważnie postanowicie przyznać się do pomyłki uczciwie i z chęcią naprawienia tego oraz zmienienia się, to powoli osiągniecie postęp na ścieżce. Któregoś dnia, nie zauważając tego nawet, staniecie się kimś wielkim, miłą osobą i dobrym człowiekiem.
Obecna podróż do Wielkiej Brytanii była dla moich mniszek pierwszym krokiem – po raz pierwszy demonstrowały one kung fu i praktyki w całkowicie obcym otoczeniu. Jestem z nich dumny. Z głębi mego serca doceniam wszystkich moich przyjaciół i uczniów, którzy wspierali mnie bez chwili wahania w wielu poprzednich latach i pomagali mi w bardzo trudnym zadaniu promowania równości płci. Mamy jeszcze przed sobą długą drogę, ale przynajmniej widzimy już jakieś pozytywne skutki. Nasze mniszki pochodzą z całkowicie odmiennego otoczenia, niż większość z was. Nowoczesne zmiany są dla nich wielką nowością, są nieśmiałe, brak im pewności siebie. Nie mówię, że jestem wielkim nauczycielem czy przywódcą, ale ta droga, jaką obrałem, pracy na rzecz równości płci, aby mniszki miały lepiej, bardzo zachęca mnie do cięższej pracy i dłuższego życia. Mam nadzieję, że nie zawiodą nas, jeśli chodzi o bycie odpowiedzialnymi, traktowanie drogi poważnie i pilności w praktyce oraz wytrwałości w doskonaleniu się.
Dużo ciekawych zdjęć http://www.drukpa.org/index.php/News-in-2012/mindfulness-on-the-trek-of-discipline