Nie bójcie się

Nie bójcie się12 grudnia 2012 /tłum. ze strony J.Ś. Gyalwang Drukpy www.drukpa.org

Każdy wydaje się bardzo zajęty rozmawianiem o 12 i 21 grudnia. Otrzymuje mnóstwo telefonów i maili z pytaniami, co trzeba przygotować na wypadek, gdyby świat miał się skonczyć 12 czy 21 grudnia. Na początku czułem się bardzo zdezorientowany, ponieważ pierwszy raz usłyszałem o tych dwóch datach oraz o przepowiedniach na temat "końca świata".

Przypuszczam, że "koniec świata" nie znaczy "koniec samsary. Nie sądze, żeby samsara miała się kiedykolwiek skończyć. Gdyby samsara miała się ku końcowi, powinniśmy ogłosić święto. Po to, by świat mógł ulec całkowitej zagładzie, nasza zbiorowa negatywna karma musiałaby zadziałać jednocześnie.

Moi rodzice i wielu ludzi rozbiło dziś namioty, pozostając na zewnątrz budynków. Było tak ponieważ wiele osób z klasztoru mojego ojca powiedziało mu, że dziś o 12 w nocy ma nadejśc koniec świata (12:12:12:12...), nie sprecyzowali jednak, według czasu którego kraju, czy rejonu ma to nastąpić. Tak więc moi rodzice zrobili sobie dla zabawy nocny piknik. Ludzie powiedzieli im, że budynki mogą się zawalić i bezpieczniej jest pozostać na dworze. Przed chwilą do nich zadzwoniłem i okazałosię, że właśnie mocno spali. Ojciec powiedział mi, że nie potrafi uwierzyć w to, że ludzie wierzą w tego typu przepowiednie. W każdym razie moi rodzice zamierzają dobrze się bawić na łonie natury i zjeść przed snem dobre jedzenie.

Tak się skłąda, że dzisiaj znajdę się na 31 piętrze. Podejrzewam, że jeśli budynek ulegnie zawaleniu, nie będe miał dokąd uciec. Sądzę, iż będę się musiał bardzo mocno modlić, żeby rano móc obudzić się żywy na kupie gruzu..

To czy świat skończy się czy nie, zależy wyłącznie od nas. Jeśli nasz umysł jest spaczony negatywnymi myślami i motywacją, nasza mowa i działania także ulegną spaczeniu negatywnościami. Według mnie, jeśli umysł jest pełen negatywności, nie ma tam miejsca na Bodhicittę, nie ma tam miejsca na zrozumienie, na miłość i na świadome życie, to właśnie uważam za koniec świata, przynajmniej mojego świata.

Nie obawiajcie się więc że koniec świata jest blisko, równocześnie jednak nie folgujcie sobie zbytnio światowymi wygodami, myśląc, że będziecie żyć wiecznie. Zamiast wierzyć w bliski koniec świata, czyż nie lepiej jest wykorzystywać chwilę obecną, by żyć w pełni i szczęśliwie. Jak zawsze zwykłem powtarzać- szczęście przyjdzie tylko pod warunkiem, że dzielisz się szczęściem. Powinniśmy więc zawsze zachęcać się wzajemnie do uczestniczenia w pozytywnych działaniach, oraz do tego by w obecnym życiu świadomie kierować naszym ciałem, mową i umysłem.

Ci z was którzy, jak kilku moich przyjaciół, wierzycie, że dziś lub 21 grudnia będzie koniec świata- spróbujcie skompletować swoją praktykę lub recytujcie mantry Guru Rinpocze. Tak czy siak musimy poświęcić nasze życie rozwojowi na duchowej ścieżce, być może więc lęk spowodowany rychłym zakończeniem świata nie jest taką złą okazją, żebyśmy przekonali się do większego zaangażowania w praktykę, to ostatnia chwila!

Jestem bardzo zaskoczony tym, że większość z nas wybiera wiarę w negatywne przepowiednie. Powinniśmy mieć silne zaufanie do tego, że Budda, Wadżradhara, Dakowie i Dakinie są zawsze przy nas, a jednak w to nie wierzymy i zamiast tego wierzymy w negatywności. Z tego powodu zajmujemy się mnóstwem dziwnych negatywnych przepowiedni, takich jak ta ostatnia o końcu świata. To coś czego nie rozumiem. Myślę, że wiara w negatywne przepowiednie jest sama w sobie bardzo negatywną karma.

Na przykład po obejrzeniu horroru, co najmniej przez kilka godzin, bedziecie czuć tak mocny lęk przed duchami i upiorami, że ze strachu nie będziecie chcieli zgasić światła. Jeśli ktoś mówi nam setki milionów razy o strzegących nas aniołach, Guru będącym Wadżradharą i zawsze dającym nam ochronę, Dakiniach zawsze spieszących, by udzielić nam pomocy, wtedy normalnie nie odczuwamy potrzeby, ani nie chcemy wierzyć w takie rzeczy. Możecie sobie poprostu wyobrazić pod jak silnym wpływem złej karmy jesteśmy.

Nawet jeśli nie wierzycie w karmę, czy nie wydaje się wam, że coś jest z nami nie tak? To, że wybieramy wiarę w to co negatywne, zamiast w to co pozytywne jest wielką zagadką, coś naprawdę jest z nami nie w porządku. Wielu z nas często miewa mnóstwo takiego lęku, ciągle mówimy lub czujemy "Nie mogę spać sam w pojedynkę, tam są duchy, które przyjdą, muszę zapalić światło." Jeśłi odczuwacie tak wiele lęku, logiczne jest, że powinniście mieć silne poczucie wiary w to, że Guru czy Wadżradhara jest zawsze obecny, by was chronić. Ci z was, którzy wierzą w Boga i anioły latające nad waszą głową, powinniście czuć się chronieni conajmniej przez kilka godzin i kilka minut. Jeśli normalnie wybieracie wiarę w negatywności i widzicie jedynie negatywną stronę rzeczy i ludzi, oznacza to, że patrząc z perspektywy duchowej ścieżki, macie przed sobą do przejścia długą drogę. Oznacza to właściwie, że musicie zrozumieć, iż to wy sami musicie się uratować, musicie oczyścić swoje koncepcje, czy też sposób myślenia na temat istnienia upiorów i nieistnienia pozytywnych duchów. Takie negatywne podejście wywołuje wiele lęku i problemów.

Zawsze mówimy i dyskutujemy o pozytywnych pojęciach czy obiektach czci, takich jak Budda, Dharma i Sanga, Guru, Dakowie i Dakinie, nie wywiera to jednak na nas żadnego innego wpływu, poza tym, że całe życie o tym mówimy. Nie wierzymy. Dlaczego nie potrafimy w to wierzyć? Po obejrzeniu horroru wierzymy jednak w te straszne rzeczy i negatywne duchy, to naprawde nie ma zbyt wiele sensu. Zamiast więc wierzyć w świat zbliżający sie ku końcowi, dlaczego nie zejść na ziemię i uwierzyć w pozytywny świat i pozytywne życie. To fantastyczny sposób przeciwdziałania negatywnym energiom, otaczającym nas wraz z tak wieloma ludźmi, gadającymi o negatywnych przepowiedniach na dziś i 21 grudnia 2012. Jeśli mam być szczery, ciągle nie wiem o co w tym wszystkim chodzi. Dobrej nocy!